Archiwum 03 kwietnia 2018


kwi 03 2018 Wake up !
Komentarze: 0

Cześć i czołem!  

Od razu uprzedzam, że to nie będzie blog dla wszystkich. Chciałabym dzielić się swoimi przemyśleniami, tym co mnie dotyka,,  ukazać Wam trochę swoich doświadczeń. Wszystko co będę tu pisać oparte jest o moją wiarę w Boga,,  więc z pewnością znajdą się ludzie  , którzy przekreśla to co mam do przekazania z góry..  

 

Mam 18 lat i zauważyłam,  że od ostatnich wakacji bardzo się pogubiłam. Zatraciłam to  , co zawsze mnie charakteryzowało i dawało mi wolność  . Zawsze byłam osobą, która miała swoje wartości. Nikomu nie dawałam do siebie dostępu  , ale jednocześnie byłam bardzo otwarta na innych  . Można powiedzieć, że byłam wieczną optymistką, a uśmiech nie schodził mi z twarzy. Przez siedemnaście lat nie miałam żadnego chłopaka,  bo żaden nie wydawał się dla mnie odpowiedni  , aby zbudować z nim coś trwałego . Bardzo dobrze się uczyłam i dążyłam do coraz lepszych wyników i w szkole i w sporcie. Podczas wakacji,  gdy poznałam teraz już mojego byłego chłopaka dużo się zmieniło  . Był on pierwszą osobą  , z którą chciałam zbudować coś poważnego, bardzo mi na nim zależało. Chciałam, aby on okazał się tym jedynym.  Poznałam go na wyjeździe katolickim, jest młodszy ode mnie dwa lata  . Myślałam,  że skoro łączy nas coś tak niesamowitego i silnego i spotkaliśmy się w tak pięknych okolicznościach to on będzie dla mnie odpowiedni  . Pomyliłam się  . Każdy człowiek ma jakieś swoje wady i zalety. Mój ex uzależnił mnie w pewien sposób od siebie  , od swojej bliskości  . Zaczynałam mu pozwalać na coraz więcej.  Nigdy nie doszło między nami do czegoś poważnego, aczkolwiek byłam tak naprawdę na każde jego zawołanie. Bolało mnie to  , że im więcej mu dawałam od siebie to tymbardziej on się ode mnie oddalał . Ja nie rozumiałam dlaczego.  Podczas jednej z rozmów z moim przewodnikiem duchowym usłyszałam takie słowa : " To od dziewczyny zależy  , czy chłopak przed nią uklęknie, czy nią wzgardzi ". Wtedy już wiedziałam dlaczego on stracił do mnie szacunek. Sama mu na to pozwoliłam.  Powoli zatracałam swoje silne wartości,  bo tak bardzo pragnęłam prawdziwej miłości z jego strony.  Dzisiaj już wiem jak bardzo upadłam.  Jak grzech mnie zniszczył  , wypalił.  Stałam się bardzo zamknięta na ludzi,  mój optymizm,  który czerpałam z wiary zaczął zanikać   , a ja codziennie patrząc w lustro nie poznaję osoby  , którą jestem na dzień dzisiejszy.  Modlę się o to  , aby wróciła chociaż część starej mnie,  abym mogła dalej podążać swoją drogą z uśmiechem i silnymi wartościami,  których nie będzie w stanie zmienić nikt.  Jak mi idzie?  Powoli...  Ale do celu dochodzi się małymi kroczkami  ;))

julson04 : :